czego nie stosuję na swoich włosach.
Postanowiłam napisać bloga, w którym przedstawię wam w punktach czynności, których unikam żebym im nie zaszkodzić, a wręcz przeciwnie. Oczywiście nie jest tak, że od zawsze, ale od kiedy zainteresowałam się bardziej tematyką włosów. Teraz wiem, że są one szkodliwe dla nich, a ja nie chcę ich na to narażać :))
A więc na początku napiszę o czymś najistotniejszym dla Naszych kudłaczków:
- nie ograniczam się tylko do suplementów diety.
Owszem, lubię wspomagać moje włosy suplementami, szczególnie jeśli widzę, że dzieje się z nimi coś niedobrego. Wtedy jest to najprostszy sposób, aby swój organizm nie co wzbogacić o cenne składniki odżywcze. Jednak nie wolno nam zapominać o tym, że to dieta tak naprawdę dostarczy nam tego, co niezbędne. Witaminy z pokarmów są o wiele łatwiej przyswajalne dla Nas, dlatego też tabletki są tylko uzupełnieniem. Warto się zdrowo odżywiać. Nie jest to tylko dobre dla naszych włosów, ale dla całego organizmu!
- zrezygnowałam z sylikonów.
Tak, zrezygnowałam z nich dopiero miesiąc temu, a już uważam,
że był to strzał w dziesiątkę! Powiem szczerze, po ich odstawieniu i
umyciu włosów byłam przerażona! Wielki puch, włosy suche, jakieś takie
bez życia, matowe. Jednak stosowanie odpowiednich odżywek, masek i olejów
spowodowało, że moje włosy dzisiaj są o niebo lepsze, od tych sprzed
używania sylikonów. Najbardziej mnie cieszy fakt, że to dopiero początek
mojej naturalnej pielęgnacji, a są już naprawdę fajne efekty ;)) warto więc spróbować takiej kuracji bez sylikonowej, aby sprawdzić, czy nasze włosy ich potrzebują czy może wręcz przeciwnie!
- nie ograniczam się tylko do jednego kosmetyku i jednej metody pielęgnacji!
Według mnie nasze włosy lubią różnorodność. Nie oznacza to oczywiście, że mamy mieć całą łazienkę zawaloną co raz to nowszymi specyfikami, bo to bez sensu. Chodzi o to, aby próbować różnych kosmetyków. Jeden sprawi, że nasze włosy zostaną odpowiednio nawilżone, a inny dostarczy nam niezbędnych składników. Zresztą, pewnie nie jedna z Was zauważyła, że po stosowaniu długotrwale np. jednej odżywki, nasze włosy po prostu się do niej przyzwyczają i już nie ma tego efektu kiedy były na początku. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że jeżeli będziemy używały np. odżywki z dużą zawartością protein, to po jakimś czasie zwyczajnie włosy staną się suche, nieświeże, właśnie po przez ich nadmiar. Tak samo bywa z szamponami, nie raz po długotrwałym stosowaniu jednego szamponu, np. zaczyna Nas swędzieć głowa, bądź mamy łupież. Nie bójmy się różnorodności! Nasze włosy potrzebują wielu składników, aby były w pełni zadowolone z pielęgnacji!
- nie myję włosów w gorącej wodzie!
Do mycia włosów korzystam tylko z wody letniej, a szczególnie w ostatniej fazie spłukiwania szamponu - wody chłodnej (ale nie zimnej!) dzięki czemu domykamy nasze łuski włosa, a to ważne, szczególnie w przypadku włosów mocno porowatych.
- nie suszę włosów po umyciu!
Nigdy tego nie robiłam! Pozostawiam je do samodzielnego wyschnięcia i dopiero wtedy zaczynam czesać, nigdy jak są mokre, ponieważ wtedy są podatne na zniszczenia mechaniczne i łamliwość.
- Nie czeszę włosów zwykłymi plastikowymi grzebieniami czy szczotką!
Ja do tego używam swojego cudownego drewnianego grzebienia, o wąsko rozstawionych zębach, kupiony w sklepie internetowym body shop. Jest rewelacyjny! Do tego zakupiłam szczotkę drewnianą z naturalnego włosia dzika i uważam, że teraz czesanie ich jest przyjemnością, a nie bólem i męczarnią! Do tego włosy się nie elektryzują.
Co prawda dopiero od ponad roku. Wcześniej farbowałam włosy na czarno. Łatwo więc było o odrosty i ponowne ich farbowanie. Włosy się niszczyły, były suche i matowe. Mało wtedy je pielęgnowałam, więc farba potęgowała ich zniszczenie. Rok temu pomyślałam sobie, że skończę z tym! I co najlepsze, schodziłam z koloru czarnego w sposób naturalny, czyli aż same odrosną. Nie chciałam ich bardziej niszczyć, i co? Jak widzicie już praktycznie mam swoje włosy :) Jestem z tego powodu bardzo dumna i nie chcę już farbować, a już na pewno nie na czarno!
- nie prostuję, nie kręcę, nie tapiruję etc.
Z natury moje włosy są proste jak druty i nie mam z nimi najmniejszego problemu!
:) Wiele osób wciąż mi tego zazdrości, ja się cieszę, że nie muszę
męczyć swoich włosów właśnie prostowaniem, więc doceniam ten fakt :P Kręcić włosów nigdy nie próbowałam, tapirować także, mimo, że mam cienkie włosy, ale i szybko podatne na uszkodzenia.
To tyle jeśli chodzi o moje włosy :) Są to takie najważniejsze czynności, które według mnie mają znaczny wpływ na ich pielęgnację.
A jak jest z tym u Was dziewczyny? :)
Masz bardzo zadbane włosy. :)
OdpowiedzUsuńCo do silikonów ja zabezpieczam nimi jedynie koncówki :)
Ja wczoraj wyprostowałam :(
Tez nie farbuję. Czeszę tylko drewnianym grzebykiem lub szczotką z naturalnego włosia :)i nie myje włosów w gorącej wodzie ;]
Zamierzam kupić drewniany grzebień - może się zdecyduję na ten z body shopu :)
OdpowiedzUsuńRezygnacja z tego wszystkiego jest trudna, wiem co mówię - dopiero co zmieniłam diametralnie podejście do dbania o włosy a tu co? Nic innego jak impreza rodzinna i trzeba było jakoś wyglądać, eh. Nie złamałam sie - zero suszarki, prostownicy, silikonów, stylizatora... użyłam kilku wsuwek i włosy wyglądały całkiem zgrabnie :) Fajny wpis :)
OdpowiedzUsuńMi najciężej zrezygnować z lokowania , uwielbiam mieć pokręcone włosy , a moje z natury są raczej proste .
OdpowiedzUsuńja poluję na ten grzebień z TBS od zawsze - chyba w końcu wybiorę się do arkadii i go najzwyczajniej w świecie kupię ;)
OdpowiedzUsuńi włosy strasznie szybko Ci rosną, skoro już zeszłaś do naturalnego odcienia :D
pozdrawiam! :D
Robię przynajmniej 3 rzeczy z tych wymienionych przez Ciebie, a potem sie dziwię że mam brzydkie : )))
OdpowiedzUsuńja się staram, ale rezygnacja ze wszystkich punktów u mnie jest niemożliwa ;) np, farbowanie włosów - choć planuję przerzucić się na zdrowsze farby lub hennę. A z silikonów nie chcę rezygnować całkiem :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie robię żadnej z wymienionych przez Ciebie rzeczy,no może oprócz stosowania silikonów (ale nakładam tylko na końce ;)). Zazdroszczę Ci tej idealnej gładkości włosów.Choć lubię moje fale,to czasem chciałabym mieć taką lśniącą taflę :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się obiema rękami pod tym co napisałaś, choć zdarzają mi się drobne grzeszki (suszenie i prostowanie włosów gdy się spieszę) ;)
OdpowiedzUsuńW sumie podobnie jak u ciebie tylko-czasem farbuje i myję w zbyt ciepłej wodzie
OdpowiedzUsuńJak możesz podaj adres do internetowego body shopu.
OdpowiedzUsuńProponuję Ci kupić ten grzebień na allegro, bo the body shopy, to sklep zagraniczny :))) na allegro cena to 19.99 ;)))
Usuńhttp://allegro.pl/the-body-shop-drewniany-szeroki-grzebien-i2598491699.html
Ok, dzieki. W sumie u mnie w mieście jest ich sklep ale w znienawidzonej przeze mnie galerii handlowej, więc albo wyśle tam męża albo kupie na allegro :P
UsuńW rok odrosły Ci do tej długości ze zdjęcia??? Matko pana Boga!!! Co za imponujący przyrost!!!
OdpowiedzUsuńCo do gorącej wody, podstawowy, częsty błąd :)
Sama kiedyś tak myłam :D Uważałam, że tak jest przyjemnie :P
praktycznie nie robię tego samego co Ty swoim włosom...no nie licząc farbowania ;/
OdpowiedzUsuńobserwuje ;)
Hm, jeśli chodzi o moje włosy to nie suszę, czasami prostuję, no ale niestety myję w nieco gorącej wodzie i tego nie umiem się oduczyć. :( A Twoje włosy są naprawdę piękne. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
P.S. U mnie nowy post - zapraszam! :)
Mam bardzo podobne podejście do pielęgnacji co Ty. No może oprócz całkowitej rezygnacji z silikonów - dopuszczam je jako zabezpieczenie na końcówki.
OdpowiedzUsuńMoim włosom z kolei nie służy odstawienie 100% silikonów, musze mieć zrównoważoną pielęgnacje. :P
OdpowiedzUsuń